Nowa benzyna E10 już wkrótce na polskich stacjach
Już od przyszłego roku w Polsce ma ruszyć produkcja benzyn z wysoką domieszką biokomponentów, a w 2024 roku biopaliwa na stacjach mają się stać standardem. Chodzi o nową benzynę E10.
Jej wprowadzenie, w obliczu wojny w Ukrainie, powinno wpłynąć nie tylko na ograniczenie zależności od importowanych surowców, ale też doprowadzić do obniżek cen paliw.
Benzyna E10
Takie paliwo można już tankować w Niemczech, Wielkiej Brytanii i Francji. Problem w tym, że nie będą mogły na nim jeździć wszystkie samochody. Bezpiecznie mogą się czuć użytkownicy aut, wyprodukowanych po 2012 roku. Dopuszczalne jest również tankowanie samochodów, wyprodukowanych po 2000 roku.
Teoretycznie, benzyna E10 może być spalana w każdym silniku benzynowym, ale nie bez konsekwencji. Nie nadaje się bowiem do permanentnego użytku. Można ją tankować raz na jakiś czas. Etanol zwiększa liczbę oktanową benzyny, ale zmniejsza jej wartość opałową, co przełoży się na wyższe spalanie. Zasilany benzyną E10 silnik może nierówno pracować i szybciej się zużywać, ale w zamian będzie emitować mniej cząstek stałych.
E10 to benzyna o podwyższonym do 10 proc. udziale biokomponentów, zmieszana z etanolem - czyli alkoholem, produkowanym z biomasy: trzciny cukrowej, buraków, kukurydzy lub pszenicy. Skąd pomysł na benzynę E10 w Polsce? Jej wprowadzenie przewiduje rządowy projekt zmiany ustawy o biokomponentach i biopaliwach ciekłych.
Korzyści dla rynku
Dziś wciąż jeszcze jesteśmy zależni od rosyjskiej ropy. Zwiększyliśmy co prawda import tego surowca z innych krajów, ale biokomponenty są szansą na częściowe uniezależnienie się od wpływu importu na ekonomię sprzedaży.
Jak wiemy, z powodu inwazji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę, ale też z powodu wprowadzonych sankcji – rynek paliw zachwiał się w posadach. Bynajmniej nie dla producentów benzyn, lecz dla ich nabywców. W najtrudniejszej sytuacji znalazła się z tego powodu branża transportowa, dla której - z powodu drastycznie rosnących cen paliw - wydatnie wzrosły koszty.
Co proponuje rząd?
Regulację rynku, nakładając obowiązek stosowania biokomponentów w paliwach transportowych. Ma to się przełożyć na zmniejszenie zależności od importu surowców kopalnych, w obliczu embarga na import ropy naftowej i paliw z Federacji Rosyjskiej, które pogłębi cenowy kryzys. Analitycy przewidują tymczasem, że benzyna E10 może być tańsza o ok. 30 groszy na litrze, niż tradycyjna E5.
W praktyce nie tyle chodzi więc o niższą cenę paliwa E10, lecz szerszy skutek i wpływ, jaki jego sprzedaż będzie mieć na ceny wszystkich paliw z importu. Jego obecność może doprowadzić do zatrzymania lub przynajmniej ograniczenia dalszego wzrostu cen. Produkcja benzyny E10 wygeneruje też stabilne zapotrzebowanie na lokalne surowce do wytwarzania biokomponentów, dostarczane przez krajowych producentów rolnych.
Dzięki ustawowym zmianom, zwiększy się rentowność przetwarzania i zbywania węglowodorów, zyskają więc rafinerie. Czy zyskają na tym również kierowcy? Przekonamy się już w 2024 roku.